1 lutego 2016

Zimowisko, czyli czas na Boga

 Życie wciąż idzie do przodu. Stajemy się zapracowani, zmęczeni i wydaje się nam, że na nic nie wystarcza nam czasu. Właśnie w takim momencie zawsze łapie nas wiadomość o zimowisku. Wtedy podejmujemy decyzję, czy chcemy poświęcić wolny czas lub postarać się go znaleźć na ten moment. Gdy już powiemy: „O tak, chcę tam być” rozpoczyna się radosne oczekiwanie. Po prostu wiemy, że niedługo zyskamy coś, co zaprocentuje w przyszłości.

 Trochę śmiesznie myśleć o zimowisku, jak o inwestycji, ale w tym roku szczególnie nią się stało. „Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie.” Taki był nasz temat. Myśląc o tych słowach zasypiałam dzień przed wyjazdem. „Czy mam swoją komorę?” zastanawiałam się. Szybko też odnajdywałam wymówki. Widziałam tylko brak czasu, pośpiech, nieustanną obecność ludzi i obowiązki. Dopiero po zimowisku zdołałam zobaczyć, gdzie się podziewał mój czas. Grał ze mną w gry, oglądał seriale, słuchał bezwartościowej muzyki leżąc na kanapie i patrzył pustym wzrokiem, jak przeglądam fejsa po raz piąty tego dnia. Później dopiero jadł, uczył się, czytał, budował relacje z ludźmi i spał. Jak łatwo jest nam odebrać sobie czas.

 Podczas kobiecych wykładów z Krystyną Kantowicz oglądaliśmy film o tym, że Jezus jest wszędzie. Zastanawiałam się, co robił gdy ja z moim czasem wgapiałam się w ekran monitora. Musiał po prostu być obok i na to patrzeć, wyciągając dłonie pełne podarunków trwałych i pięknych. Ale to ja miałam swój czas, swoje minuty, swoje dni i swoje rozgoryczone brakiem postępów w bożych sprawach serce. Trudno oddaje się Bogu czas. Trzeba to robić kawałek po kawałku. Czasem coś poświęcić. Czas to nasz najcenniejszy skarb. „Gdzie bowiem jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.”

 Temat komory, jaki został poruszony przez Damiana Zajonca na wykładach, to coś, co zaowocuje w przyszłości. Cieszę się i pragnę, abyśmy spotkali się za rok mówiąc: „To był mój rok komory, pełen błogosławieństwa i przełomów”. Tymczasem jednak jeszcze parę dni temu mogliśmy radować się wspaniałym czasem z Bogiem, przyjaciółmi i naszymi duchowymi opiekunami. Mogliśmy wzruszać się do łez stając przed Bogiem w namiocie modlitwy, rozważać i czytać słowo na cichym czasie, wstawać o poranku i modlić się o siebie nawzajem, uwielbiać Boga na całego, słuchać mnóstwa budujących świadectw, śmiać się i błogosławić. Mogliśmy oddać Panu czas. Nie zginął w czeluściach, nie schował się pod poduszkę, ani nie przeciekł pomiędzy palcami, za to został nam oddany i przepełniony działaniem Ducha Świętego.

 Zimowisko to zawsze wartościowy moment. Uczymy się o sobie nowych rzeczy, odkrywamy nieznane zakamarki serca i budujemy się obecnością Jezusa. Myślę, że każdy z uczestników odczuł to mniej lub bardziej w danej sytuacji. Każdy na pewno przeżywał te chwile z Bogiem. Uwielbiając, grając w siatkówkę, jedząc śniadanko cioci Wioletki, modląc się, oglądając film, czy czytając Boże Słowo. Kocham zimowiska, kocham oglądać cudownych ludzi przeżywających Boga, bo kocham Boga. Szkoda, że momenty mają to do siebie, że nie trwają wiecznie.

Autor: M.N.


30 sierpnia 2015

Chrzest

Chrzest wodny w kościele zielonoświątkowym jest świadomą decyzją dojrzałych osób. Syn Boży przyjął go, gdy był dorosłym człowiekiem. 30 Sierpnia kilka osób postanowiło wyznać, że Jezus Chrystus to ich zbawiciel i to za nim chcą podążać do końca życia. Bóg nie ma względu na osobę, więc przyjęcie chrztu nie jest zależne od płci, koloru skóry, czy zawodu, ale od wiary, którą ma się w sercu. Ochrzczono pięć młodych dziewczyn i jedną dojrzalszą kobietę. Wszystkie panie z wielką radością w sercu zostały zanurzone w wodzie, symbolizuje to położenie do grobu i powtórne powstanie do życia. Później przyjęły wieczerzę, zwaną też komunią lub eucharystią, na pamiątkę śmierci Jezusa i zwiastując jego powtórne przyjście. Tego dnia każdy w kościele świętował razem z nimi i cieszył się ich szczęściem, wysławiając Boga. Alleluja!

DSC_0304    DSC_0291    DSC_0304    DSC_0336   DSC_0341

DSC_0347    DSC_0353    DSC_0360    DSC_0364   DSC_0378

DSC_0376    DSC_0369    DSC_0387    DSC_0463


27 marca 2015

Dla nas życiem jest Chrystus!

Zimowisko w Chodzieży 19-21 lutego 2015 r.

Czekałam na nie. Kto znając smak poprzednich nie oczekiwałby tego wydarzenia? To miejsce zawsze przybliża nam Boga, daje odpocznienie, ukojenie, pozwala na poznanie osób, które też tego pragną. Tym razem nie było inaczej!
Mija już kilka dni od zimowiska, gdy to piszę. Od spotkania się osób, które pragną wyruszyć w podróż z Bogiem na pierwszym miejscu lub chcą iść po prostu dalej. Czy dla mnie życiem jest Chrystus? Pytałam się siebie w trakcie jego trwania. Czy gdy upadam powstaję silna? Czy jestem wrażliwa na grzech? Czy odwracam się od tego, co mnie gorszy?
Czy idę pod prąd? Pytania w mojej głowie sprawiły prawdziwą rewolucję w duszy. Ułożyły wszystko w odpowiednim porządku. Przyniosły ze sobą pokój, pewność tego, do kogo należę.

Autorytet. Mieliśmy okazję słuchać wspaniałych kazań i wykładów, cudownych ludzi, którzy udowodnili nam swoim przykładem życia, że dla nich jest nim Chrystus. Słowem usługiwali nam pastor Wojciech Wysopal z Krzyża Wielkopolskiego,  Damian Zajonc, który przyjechał do nas, aż z Ustronia z małżonką oraz Krystyna Kantowicz, na co dzień służąca w Trzciance. Ci Boży Ludzie przez krótki okres byli naszymi duchowymi rodzicami, do których mogliśmy zwrócić się z rozterkami i problemami.

Uśmiech. „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!”
(Flp 4, 4). Radowaliśmy się aż do utraty tchu. Zabaw absolutnie nie brakowało, najmłodsi przygotowali ich mnóstwo, a na hali sportowej mogliśmy zagrać mecze i zużyć trochę rozpierającej nas energii. Jednak nade wszystko radowaliśmy się w Bogu, uwielbiając go, śpiewając pieśni. Nasze twarze promieniały radością.

Łzy. „Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje” (2 Kor 7, 10). Płacz w obliczu Boga nie jest niczym złym. Przynosi ulgę, wytchnienie. Niezależnie, czy jesteśmy kobietą czy mężczyzną, czasem potrzeba wypłakać się na cudzym ramieniu, czasem w samotności. My nie wstydziliśmy się łez przed Panem na wieczorze przełomów! Smutne oczy otwierały nowe rozdziały.

Odpocznienie. „Lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły” (Iz 40, 31). Dla każdego, kto pragnął się modlić otwarte były cudze ramiona i czas. O poranku i o zmierzchu, w dzień i w nocy, wspólnie lub na osobności. Za zamkniętymi powiekami Bóg przynosił odpowiedzi na potrzeby serc. Za zamkniętymi drzwiami pokoju modlitwy uciszał burze.

Relacje. „Jedni drugich brzemiona noście” Byliśmy tam również dla siebie nawzajem. Nie tylko, by się bawić, ale również, by sobie pomóc. Wspieraliśmy się i podnosiliśmy. Dzieliło nas wiele: charaktery, wiek, miejsce skąd przybyliśmy. Łączył nas Jezus i to, co dla nas zrobił. Dlatego właśnie młodzież z Poznania, Krzyża, Trzcianki, Wałcza, Piły, Szczecina i Chodzieży stworzyła to zimowisko razem, dzięki sobie nawzajem czerpiąc z niego dobry zasiew, który na pewno przyniesie plon.

Zimowisko się skończyło a ja  wspominając je odczuwam wielką wdzięczność dla Boga. Ono wzmocniło i posiliło. Otworzyło oczy, zamknęło stary, a otworzyło nowy rozdział. Wystarczyło tylko zadać sobie pytanie: Czy dla mnie życiem jest Chrystus?

M.N.

 

 

 



ul. Jana Kilińskiego 9, 64-800 Chodzież